Dawno nie pisałam w
zakładce „Codzienności”.
Być może dlatego, że dawno już nie
działo się nic na tyle kwiecistego, oryginalnego czy znaczącego
żeby o tym wspominać.
Dzisiejsza historyjka
zaczyna się klasycznie: rodzinka w kolejce.
Mama. Tata. Chłopczyk,
lat chyba 4-5 siedzący w wózku zakupowym.
Tata na czele stawki
ustawia się do pakowania. Mama na końcu pilnuje tyłów i
potomstwa. Gówniarz najwyraźniej nadpobudliwy wierci się i cały
czas coś broi.
- Witek nie ruszaj!
- Nie dotykaj!
- Nie wyłaź z wózka!
- Nie liż!
- Nie wyjmuj tego!
- Nie wsadzaj tam paluchów!
- Nie wyrzucaj!
- Nie pluj!
Mama powoli traci
cierpliwość.
- Nie ruszaj tego pudełka!
- Nie ciągnij tego kabla!
Przy kablu zaczęłam już
nie tylko podsłuchiwać ale ordynarnie podglądać, bo zaintrygowało
mnie gdzie on ten kabel znalazł...
Nie zdążyłam niestety
tego odkryć bo tata gwałtownie porzucił swój posterunek, cofnął
się do wózka z potomkiem i wysoce pedagogicznym :
- DAWNO NIE MIAŁEŚ SPOTKANIA Z RAKIETĄ RĘKA-DUPA???????
sprawił, że dzieciak
skamieniał...
O broni wiem dużo. Może
nawet więcej niż dużo. Przez bez mała 15 lat z panem P w rodzinie
wojskowej dowiedziałam się o broni, uzbrojeniu więcej niż bym
chciała. Potem 2 lata uzupełniałam swoją wiedzę o arsenał
policyjny. Do kompletu dziś rano oglądałam na TVNTurbo program 101
broni, które zmieniły świat.
Ale nigdzie, NIGDZIE nie
było wzmianki o takiej rakiecie!!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz