Przypomniało
mi się że obiecałam...
Miałam
2 dni wolnego i wybitnie nie chciało mi się pisać...Będzie
łatwiej jak opanuję Freenote który mam w tablecie albo ogarnę
sposób jak zamienić ręczne pisanie lub mówienie na plik odt.
Każdy
ma określoną odporność na debili. Po prostu niektórym łatwiej
puszczają nerwy i walą w ryj od razu, nie siląc się na uprzejmość
czy profesjonalizm.
Wiem,
że niektórzy usiłują mnie zirytować: specjalnie - ci co lubią
życie na krawędzi ( przypomina to raczej szturchanie śpiącego
misia ) lub bezwiednie - kandydaci do nagród Darwina ( miś zaraz
wstanie i spuści ci łomot...) Skąd mogą wiedzieć, że to trudne
zadanie?!? Próbują...
A
byli i tacy którym się to udało. Zaznaczam czas przeszły:
sprawnie posługuję się nożem, szpadlem i betoniarką...I dzięki
temu, że nikt nie znalazł szczątków nadal mam opinię
niespotykanie spokojnej osoby :)
O
włos od nadszarpnięcia tej opinii był pewien starszy pan na
zakupach w poniedziałek wieczorem. Baaaardzo blisko.
Traf
chciał, że akurat tego dnia moja tolerancja na głupotę była
baaaardzo, baaaaardzo niska ( dodać jeszcze zespół szalonych krów
i będzie mieszanka rozrywkowa Kuby Rozpruwacza...)
Pierwsze
co mi się rzuciło w oczy to to że ustawiał towar na taśmie. Nic
dziwnego, wręcz przeciwnie - oznaka rozsądku. Ale nie
tutaj.Towarzyszyła mu małżonka w podobnym wieku ( 50-55 )
Gdy
przyszła ich kolej, na moje powszechnie uważane za uprzejme i nawet
szczere "dzień dobry" usłyszałam :
- - To się jeszcze okaże. Ma pani sosy takie i takie, 6 takich i 4 takie, w sumie 10 bo w jednej cenie - może pani policzyć razem. Tylko niech się pani nie pomyli bo nie będę dla kilku złotych wracał z dalekiej wioski, bo pani nie umie liczyć....
Jeeeeeezuuuu.
Cięcia w służbie zdrowia i zamknęli psychiatryk w pobliżu? Gość
na prochach?
Nie.
Taki typ. Wszystko wie, na wszystkim się zna a inni to debile,
nieuki i debile, przygłupy i debile...
A
ja już widzę jak małżonka zapada się w sobie, odwraca się w
geście "nie nam tego pana..". I ten obłoczek nad jej
głową z napisem " znowu to samo..."
Ponieważ
jednak uprzejmość i profesjonalizm wzięły górę ( oj z lenistwa
nie chciało mi się wychodzić zza deski, żeby wprowadzić go w
zasięg rażenia...) :
- - Może to być dla pana zaskoczeniem ale pomimo tego że szkołę ukończyłam prawie 30 lat temu, sztukę czytania i liczenia opanowałam na tyle dobrze, że do dzisiaj posługuję się sprawnie tymi umiejętnościami. Na tyle sprawnie, że policzenie do 4 i do 6 nie sprawi mi najmniejszego kłopotu...
Gościa
zapowietrzyło a ja z najpiękniejszym z wrednych uśmiechem
policzyłam głośno sosiki do 4. potem sosiki do 6.
Żona
zgarnęła słoiki i wyciągnęła pana ze sklepu a ja słyszałam na
odchodnym "czy ty wszędzie musisz obrażać ludzi?"
Nie
poczułam się obrażona. Wręcz przeciwnie. Koronkowa robota. Dałam
mu w pysk, kopnęłam w jaja, łokciem złamałam nos i przywaliłam
pięścią w nery...a nawet tego nie wyłapał. Nieee no nawet
drożdże są inteligentniejsze od przeciętnego homo sapiens...