Czasami
zastanawiam się czy ludzie rozumieją świat który ich otacza.
Nie
myślę tutaj o istotach dosłownie wyższych ( kosmici ), fizyce
kwantowej czy moralności w populacji ważek łuskoskrzydłych. Myślę
o prostych zjawiskach które są wokół nas. Chociaż może pojęcie
zjawiska trochę wyszło mi na wyrost. „Komunikat”? „Informacja”?
Może to byłoby bardziej adekwatne.
Po
prostu coraz częściej odnoszę wrażenie że otaczają mnie ( a
może i inni też mają takie wrażenie więc nie wyjdę na samoluba
i udostępnię to wrażenie publiczności...) : wtórni analfabeci;
ci co mimo że posiedli umiejętność czytania, w miarę nie
używania tej umiejętności, stracili jednak dodatek „ z sensem”,
albo pacjenci najbliższego oddziału chirurgii neurologicznej; w
bliżej nie znanym mi celu chirurgicznie usunięto im połączenie
zmysły-mózg...
Moja
rusycystka z liceum ( straszliwe stworzenie będące największym
koszmarem sennym każdego kreatora mody ) zwykła mówić „smotrisz
w knigu, widzisz figu...” Kwintesencja problemu.
Dlatego
czasem język mnie TAK świerzbi, żeby skwitować jednego, drugiego
„homo sapiens” krótkim „debil” Ależ skąd!!! Z zimnym ale
uroczym uśmiechem, tonem który profesjonalnie wyraża troskę,
współczucie i chęć pomocy ( nieprofesjonalnie – dorabiam sobie
szlifując nim diamenty...) – wyżywam się w koronkowych
konstrukcjach zdań, których prawdziwy sens nie sposób odgadnąć
bez instrukcji obsługi.
Dlatego
postanowiłam dla dobra osób które lubię, żeby w pewien sposób
uchronić od srogiego rozczarowania pokombinować w kierunku takiego
„słownika” Bo pamiętam pewne zdarzenie, jeszcze z czasów
pierwszej Brackiej: Marcin R – nieodżałowany kolega z I piętra,
słuchając jak na INFO obsługuję klienta przez telefon powiedział:
- Żebym cię nie znał to powiedziałbym że jesteś miła...
Cała
prawda.
Co
znaczy coś takiego?
- Żesz twoja w mordę kopana, po moście Poniatowskiego w tę i na zad w wiadrze po węglu na drucie kolczastym ciągana....
Proste:
- O kurwa!
Z
życia kalafiorowego oprawcy:
- Dlaczego na plakacie jest inna cena niż wyskakuje na wadze?
- Jeśli wróci Pan/Pani uwagę ( skup się debilu ) na plakacie jest informacja ( kurwa! Czytać nie umiesz czy po prostu ślepy? ) że akurat ta cena dotyczy konkretnego rodzaju opakowania 500g ( z cyferkami też problem? ) Pan/Pani wybrał/a produkt do samodzielnego ważenia a ten artykuł jest w innej cenie ( jasne? Czy dobitniej? )
- Och! Nie zauważyłem/łam!! Nie te okulary...
- Podziwiam odwagę ( Jezzuuuu robisz z siebie debila bo nie chcesz się przyznać że nosisz okulary? Może to jedyny moment gdy przynajmniej wyglądasz na inteligentnego/ą..)
Z
życia kasjerskiego automata:
- Pani nam najpierw poda mięsko i inne ciężkie rzeczy...
- ….pik, pik, pik, pik..... ( chyba sobie babsztylu/kutasie żartujesz...)
- ….pik, pik, pik, pik.....
- Poprosimy najpierw mięsko....
- Jak tylko podjedzie ( pojebało cię?? tak sobie poukładałaś/łeś zakupy to tak będziesz je pakował, nikt a TYM bardziej ja nie będzie się przejmował, że pomidory czy sałata będzie na dole...)
Z
życia kasjerskiego automata 2:
- Poproszę najpierw torebkę, będę mogła/mógł od razu pakować....
- Jeśli mi ją Pan/Pani poda z końca taśmy...( no tak! starsza pani z nawagą przeskakuje przez ladę niczym komandos sił specjalnych i ślizgiem swych znoszonych lasockich podjeżdża na koniec taśmy i przynosi w sztucznej szczęce torebunię dla jaśniewielmożnego/nej Pani/Pana...jeb się! )
Jak
sobie coś przypomnę lub przeżyję to napisze jako ciąg dalszy.
W
„Szpitalu na peryferiach” był ten tekst o głupocie i
lataniu...Gdyby głupota miała
skrzydła, latałaby Pani jak gołębica – słowa dr.
Strosmayera... Gdyby każdy w kogo dopasowanie w definicję „homo
sapiens” powątpiewam ( nazwę głupkiem, debilem, idiotą...)
dostawał skrzydeł światem rządziłyby ptaki...
Taka
tam puenta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz