Etykiety

poniedziałek, 1 lutego 2016

No i po co mi było to wszystko?

Jestem meduzą bez kręgosłupa!
Dałam się namówić na kolejnego zżeracza czasu. I to mało rozrywkowego... Bo przy grach online czy facebookowych przynajmniej się bawię...Masakra.
Ciągle zastanawiałam się czy to jest najlepszy pomysł ale doszłam do wniosku, że zawsze mogę te wpisy usunąć ( chyba....) więc tak znowu nie ryzykuję. Co najwyżej za kilka/kilkanaście dni ( w zależności od tego jak długo będzie mi się chciało to robić ) niektórzy ze znajomych przestaną mnie widzieć, kilku przestanie się do mnie odzywać a zapewne znajdą się tacy którzy będą na mój widok robić znak krzyża...
Dla smaczku dzisiejszego wieczora.
Od kilku dni wieczorem oglądam sobie 2-3 odcinki ( w zależności kiedy zasnę...) serialu "Mentalista". Każdy ma swój sposób na zasypianie - mi ostatnio najlepiej robi tv...
Polecam sobie obejrzeć. Paniom powinien spodobać się główny bohater Patrick Jane (choć to kwestia gustu) i jego blond kędziorki. Nie w moim typie.
Lubię ten serial - fajnie zrobiony, akcja z biglem, i pośmiać się można. Niestety paradoksalnie każdy odcinek to mała dawka cierpienia. Już wyjaśniam. Na freedisc z którego korzystam przed każdym odcinkiem i 2 razy w ciągu 42 minut są reklamy ( taki urok darmowego portalu ). Wiem - buduję napięcie jak Hitchcock, każdy czeka na trzęsienie ziemi...
No i owszem. Tu zaczyna się ten kawałek w którym wszyscy wstrzymują oddech a niewiasty o słabych nerwach drą się jak opętane. 
Od 26 odcinków tego mimo wszystko przyjemnego serialu, jestem skazana na oglądanie TRZY razy w ciągu odcinka reklam Kauschwitzu...
Wiem. Żadna rewelacja. Reklama dźwignią handlu. Telewizja kłamie i takie tam. Ci o mocniejszych nerwach niech sobie poszukają w necie reklam K ( o matko! cóż za masochizm ale...no cóż każdy ma jakieś hobby...) Ileż tam kłamstwa, obłudy, fałszu! Chociaż nie! Powinnam inaczej to nazwać : science fiction!!! 
To jest Nibylandia.
Czysto. Pełno towaru. Warzywa pod linijkę. Wędliny i sery w fantazyjnych dekoracjach.
Ludzie. Nie te smętne dziady, gbury i buraki jakie widzę na co dzień. Wszystko młode, kolorowe i ...o zgrozo!!! uśmiechnięte...
I pracownicy. Facet, który patrzy z miłością na kalafiora ( zboczeniec - kalafior był goły, obrany z liści niezgodny ze standardami K) Facet z piekarni ( facet na piekarni!!????) Lada bez noża w ręku (niezgodne z logiką...) No i gwóźdź do trumny: dwie kasjerki. No. Dwie. 
I tak zostałam ściągnięta na ziemię. W prawdzie przekłamania się nie dało uniknąć - tak szeroki uśmiech to można u nas zobaczyć jak wychodzimy z roboty ale liczba się zgadza :) 

Po radosnym początku z nadzieją, że doczekam raczej zbiorowego ostracyzmu niż stalkera-wielbiciela wytrąbię szklankę cydru zmieszanego z wódką i pozdrawiam z puchu mojej podusi.
Wredna taka :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz