Etykiety

środa, 3 lutego 2016

Względna estetyka uczuć.





Sorrky dzisiaj emocjonującej historii nie będzie. 
Nowy odcinek mojego self lansu też poczeka na lepszy czas. 
Dlaczego?
Głównie z dwóch powodów.

  1. cholernie chce mi się spać.
  2. Od powrotu do domu ( chociaż ekscytacja od rana też zeżarła mi energię...) siedziałam w stajni u naszych nowych pociech - dwóch maleńkich kózek. Nasza najstarsza koza została nieoczekiwanie (pewnie tylko dla nas...) babcią. Marynia, czarne diablę które w lutym ubiegłego roku przyszło na świat urodziła dzisiaj w nocy dwoje dzieciątek. Co ciekawsze "kozi zestaw" jest prawie identyczny z ubiegłorocznym przychówkiem. Madzia urodziła dwójkę: czarną Marynię (biały nosek i uszy) i białego Edzia. Marynia ma dokładnie tak samo umaszczone dzieci...tyle że to dwie rozkoszne dziewczynki. I tyle szczęścia, że nie będziemy nikogo jeść..
Siedziałam w stajni. Patrzyłam jak koziony zabawnie stawiają pierwsze kroki, jak próbują brykać. Maleństwa nieporadnie i nieśmiało podchodziły do mnie, obwąchiwały a ta czarna miniaturka nawet zaczęła mnie obgryzać - czuję że się zaprzyjaźnimy :) Śmieszne, komiczne a rozkoszne do łez. Jak wszystkie małe stworzonka. Oprócz małych dzieci - no sorry ale ta estetyka do mnie nie przemawia... 
Teraz czeka nas wybór imion dla dziewczynek. Myślę, że jedną można by nazwać Natka ( od Natalia - podrzucone przez Anię P.) Zobaczymy.      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz