Etykiety

sobota, 23 kwietnia 2016

23 kwietnia

No dzisiaj wkurwiłam się nieziemsko.
Rano tata się pyta czy robiłam coś z swoimi roślinkami ( rozsadnik stał sobie na stole w szklarni)
Zaskoczył mnie, bo wczoraj przed pracą tylko podlałam i okryłam towarzystwo namiocikiem z foli, bo wiedziałam że wieczorem będzie zimno.
No bo w rozsadniku tylko dziury.
Jak to dziury????
Poleciałam na dwór, do szklarni.
Faktycznie. W rozsadniku nie ma ani jednej siewki. Nawet śladu. Tylko 5 czy 6 malutkie dołeczki wykopane przez małe pazurzaste łapki. Jakaś wredna, oby ją pokręciło, potworna istota bez sumienia zeżarła siewki. Wszystkie co do jednej. Krew mnie zalała! A tak się napaliłam na te malwy!No żesz kurwa!
Czym prędzej zabezpieczyłam pojemnik i ulokowałam u siebie na parapecie. Może gdzieś głębiej zostały jakieś nasionka, które nie zdążyły wykiełkować? Może te które zostały a były za słabe żeby wzejść w szklarni, w domowym zaciszu i cieple jakoś dadzą radę? Łudzę się. Nie poddaję.
Żeby było weselej to cholerne COŚ wpierdoliło, ze smakiem zapewne, wszystko co było w pojemnikach obok. Chyba pomidorki tam się zaczynały i też zginęły. Nie ruszyło szczypiorku, nie tknęło buszu truskawek ale malwy wciągnęło...

Żesz w mordę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz