Etykiety

piątek, 8 kwietnia 2016

Osobisty przyczynek do sytuacji dnia dzisiejszego.

Wiele słów powiedziano. Wiele wyrazów napisano. Nie będę powtarzać. Bo wszystko zostało powiedziane. Poprzez SokzBuraka, Młynarską, Wellman i wiele, wiele innych kobiet i mężczyzn, którym nie podoba się kierunek w którym zmierza nasz kraj.
Nie chodzi mi o aborcję jako taką. Chodzi mi o najbardziej elementarną rzecz jakiej nauczyłam się i sorry za spłycenie – PRZYZWYCZAIŁAM SIĘ od momentu gdy zaczęłam myśleć o sobie i co dla MNIE jest najlepsze.
Do wolności.
Do wyboru.
Do samostanowienia o sobie.
Do odpowiedzialności za swoje WŁASNE życie, za podejmowane decyzje i wybory a co za nimi idzie do ciężaru życia z konsekwencjami tychże.
Co raz bardziej mi się wydaje, że jeśli nie zejdziemy z tej drogi wszechobecnych zakazów i wpierdalania się w nie swoje sprawy nastanie era totalnych nakazów. Wyobraźnię mam więc bez trudu mogę podpowiedzieć jakie. Jako jednostka z dużym przebiegiem ale bez dzieci, które powinnam posiadać obowiązkowo do produkcji następnych pokoleń zapewne zostanę skazana za uporczywe i celowe marnowanie własności narodowej na dożywotni gułag. Bo za chwilę wejdzie nakaz wykorzystania wszystkich komórek jajowych które wyprodukuje kobieta w ciągu życia. Takie „od pierwszej do ostatniej owulacji”... Nic tylko dawać dupy i rodzić dzieci....
Mam ponad czterdzieści lat. Można mnie uznać za jednostkę nieprzydatną do reprodukcji i jak w mordę zgadzam się z tym. Z różnych powodów. Ale jedno powiem. Współczuję dziewczynkom, nastolatkom i kobietom wystarczająco młodym żeby mieć dzieci. I zapraszam na arkę Martusi.
Co to jest arka Martusi? To tylko licencja. Samemu trzeba zrobić ale nie wymaga dużo pracy. I nakładu kosztów.
Buduję arkę. Na razie jednoosobową. Z plastikowych butelek. Obserwując rozwój wypadków będę wyposażać moją łódeczkę w szyberdach, alarm, może barek, auto-pilot i wiosła – bo w końcu odrobina luksusu jeszcze nikogo nie zabiła. Jak przestanie mi się podobać udam się do najbliższego cieku wodnego. Wsiądę do łódeczki, która zapewne już będzie przypominać Dar Pomorza i pomacham do Wisły. Daleko nie jest. A Wisłą posunę do Bałtyku. Gdy już będę mijać cieśniny Kattegat i Skagerrak zastanowię się czy odbić w prawo czy dawać na wprost. Po prawo Brytowie i ich mgliste wybrzeża więc mogę nie trafić w Wyspy. Więc pewnie dam do przodu. Atlantyk szeroki ale co mi tam. Czeka na mnie Floryda – tam słonecznie i ciepło ale to są wyrzeczenia na które mogę się zgodzić. W końcu przyjmują Kubańczyków, Meksykanów, wszelkich odcieni Murzynów to biała kobieta może być jakąś odmianą...
BO JA CHCĘ MIEĆ WYBÓR. Taka fanaberia.
Bo nawet ślimak przechodzący przez ulicę ma wybór. Czy ma być:
  • rozdryźdanym przez samochód
  • zmiażdzonym przez rower
  • zgniecionym przechodnia
Może również wybrać nieprzechodzenie przez szosę bo po jaką cholerę będzie się tam pchać.
Ja też tak chcę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz